Aby odciągnąć dziecko od komputera, nie trzeba wcale zdejmować go siłą z krzesła albo wyrywać mu z rąk laptopa, czy wykręcać na korytarzu korków, by w domu nie było prądu. Wystarczy, że troszkę zastanowisz się nad tym, co innego zamiast wirtualnego świata czy świata gier mogłoby Twojemu maluchowi sprawić odrobinę radości. Jeśli chodzi o rozwiązania doraźne, zerknij co dziecko, robi przed komputerem.
Gra w gierkę, gdzie rzuca się śnieżką w dal, a akurat jest zima? Zaproponuj dziecku, że zrobicie to samo, ale naprawdę, że wyjdziecie z domu i zrobicie sobie bitwę na śnieżki. Maluje coś w poincie albo na stronce gdzie sporządza się swoją własną grafikę? Zaproponuj, że pomalujecie sobie trochę naprawdę.
Wybierzcie się do sklepu z artykułami papierniczymi, wybierzcie farby plakatowe albo akwarelowe, kupcie wielki kawał brystolu i zdecydujcie, co razem namalujecie. Zaproponuj dziecku, że namalujecie jego marzenia: to, co chciałoby zobaczyć, co chciałoby zrobić, w co chciałoby się pobawić. Dzięki temu nie tylko spędzicie razem produktywnie czas z dala od komputera, ale jednocześnie Ty będziesz później mogła znaleźć inspirację, w jaki sposób przekonać dziecko, aby od czasu do czasu zrezygnowało jednak z klikania myszką czy stukania w klawisze klawiatury.
Omówcie później, po całym procesie artystycznego tworzenia, co zostało przez dziecko namalowane na rysunku. Dzięki temu będziesz mogła poznać jego marzenia, zobaczyć co kryje się w jego głowie, o czym tak naprawdę myśli, kiedy siedzi czasem zadumane i wpatruje się w szybę. Spróbuj zachęcić dziecko do wyjścia z domu: na zakupy, na spacer do parku, na małą wycieczkę do centrum miasta albo za miasto.
Spędzajcie więcej czasu na świeżym powietrzu, bawcie się więcej na podwórku, unikajcie przesiadywania w domu, które wcale nie jest dobre dla zdrowia. Dzięki częstszym wizytom na zewnątrz, na świeżym powietrzu, dziecko nabierze dodatkowo odporności i pozna świat, ten rzeczywisty, niewirtualny. Zdecydowanie warto czasami wyjść z czterech ścian i zrobić coś dobrego dla zdrowia i swojego i dziecka.
Dlaczego obawiamy się mieć dzieci?
Skąd w młodych ludziach coraz więcej obaw, jeśli chodzi o decyzję na temat posiadania dziecka? Dlaczego bardzo często zwlekamy z podjęciem decyzji o założeniu rodziny, o powiększeniu rodziny, o tym by nasze małżeństwo czy związek partnerski podsumować, przypieczętować posiadaniem dziecka?
Czy wynika to tylko z przyczyn ekonomicznych, to znaczy z obawy o to, że nie wystarczy nam od pierwszego do pierwszego, od początku miesiąca do końca? Gdyby przeprowadzono ankietę wśród młodych ludzi, którzy są ze sobą długo, jednak nie mają dzieci i na razie nie chcą ich mieć, z pewnością pojawiłaby się również ta przyczyna.
Pracujemy coraz dłużej, jednak nie za dużo większe pieniądze. Na pracę często decydujemy się dopiero po zakończeniu studiów, ponieważ podejmując edukację na państwowej uczelni, w systemie i trybie studiów dziennych, po prostu nie mamy czasu na pracę.
A więc mając, załóżmy, dwadzieścia pięć lat, zaczynamy dopiero swoją karierę i nie stać nas nawet na własne mieszkanie, jeśli nie możemy liczyć na pomoc rodziców czy dziadków, a co dopiero na powiększenie rodziny. To jedna z przyczyn, dla których na dziecko decydujemy się późno lub wcale. Druga to zmiana sposobu myślenia: kiedyś po prostu małżeństwa starały się o dziecko i tyle, bo tak było.
Dzisiaj myślimy sobie tak: a po co właściwie mi dziecko? Przecież dobrze mi tak jak jest, nie muszę się nikim zajmować, opiekować, czuć się za kogoś odpowiedzialnym. Dziecko to dodatkowe obowiązki, to odpowiedzialność i mnóstwo czasu, jaki trzeba mu poświęcić. Jednak takie myślenie zdarza się rzadko.
Częściej obawiamy się mieć dzieci, bo boimy się o ich zdrowie. Widzimy mnóstwo reklam różnego rodzaju fundacji, które dbają o zdrowie i życie dzieci, które urodziły się chore. Boimy się, że nasze dziecko też może takie właśnie się urodzić, a my nie poradzimy sobie później z zapewnieniem mu odpowiedniego życia, ponieważ może nas być nie stać na to. Boimy się także odpowiedzialności.
Mimo że rząd wprowadza czasem różnego rodzaju plany i pakiety, jak zachęcić młodych ludzi do zakładania rodziny, często w życiu prywatnym nie sprawdzają się.